Komentarze: 1
Myśle ze prawie wszystkie sytuacje maja jakies dobre
strony, czasem zeby je znalezc trzeba sie bardzo
wysilic. Cos takiego bylo opisane w ksiazce
"Pollyanna".Tata Pollyanny wymyślił zabawe w
zadowolenie, ktora polegała zeby zawsze znalezc
dobra strone i cieszyc sie z niej. Nie jest to jakas
moja ulubiona ksiazka (wlasciwie rzadko czytam
ksiazki) ale bardzo mi sie spodobala gdy czytalam ja
pare lat temu, teraz chcialam ja sobie przypomnie, i
wyczytalam z niej duzo wiecej niz gdy bylam mala.
Być radosnym to ciezka praca, duzo łatwiej jest
narzekac... prawda? Np.:
Dzisiaj rano gdy jechalam do szkoly
bylo mi strasznie duszno i goraco, nie
bylo miejsc siedzacych, musialam cały
czas stac! Nienawidze budy, dostalam
pale i baba wyrzucila mnie z klasy.
Ptaki paskudnie spiewaja tuz za moim
uchem, nie moge sie skupic, kot mi
przeszkadza, zaraz bedzie lac.
Albo ten sam dzień:
Gdy jechałam do szkoły było mi
bardzo ciepło w moim nowym płaszczu,
nie moglam usiasc, ale to bardzo dobrze
bo pogniotlam sobie kurtki! W budzie
spotkałam sie z kumpelami i z Mackiem.
Dostałam pałe, ale uczeń bez pały to jak
zolniez bez karabinu, "Baba" jest
ogolnie fajna, miala prawo sie na mnie
wpienic. Ptaszki spiewaja, pogoda
sliczna- stalowo niebieskie niebo i
wiatr spiewa. Koteczek przyszedl sie
do mnie przytulic. ;D
A widzicie? To jest mój dzisiejszy dzien, tylko
przedstawiony raz pesymistycznie raz optymistycznie.
Ja bede pisala oczywiscie tylko w jasnych barwach.